Netflix, zwykłe zauroczenie, czy już miłość i uzależnienie?

Netflix, zwykłe zauroczenie, czy już miłość i uzależnienie?

Netflix, czy coś lepszego mogło się przytrafić fanom srebrnego ekranu? Szczerze wątpię.

Po kilku miesiącach codziennego używania aplikacji Netlfix jestem w stanie stwierdzić, że jestem jej ogromnym fanem i trochę się od niej uzależniłem, a może nawet bardziej niż trochę. Osobiście, jeszcze kilka lat temu nie lubiłem taśmowo oglądać seriali, a jedyne co mi się z tym kojarzyło to marne polskie produkcje. Były też oczywiście wyjątki takie jak Pitbull (nie to co serwuje nam obecnie Pan Vega), Skazany na śmierć (nie polecam nowego sezonu), czy oczywiście i przede wszystkim Breaking Bad. Nawiasem, jest to dla mnie “dziesiątka” wśród seriali, ale nie lubię do niej wracać, bo chcę ją zapamiętać jak najlepiej. Better Call Saul niestety na tyle mnie nie wciągnął. Do napisania tego tekstu natknęło mnie, wprowadzenie przez Netlfix kolejnego serialu, który znajduje się na piedestale po wsze czasy, czyli “Przyjaciele”. Potrafię oglądać jeden odcinek po kilka razy i nadal nie jest on nudny, nie rozumiem tego fenomenu.
Wracając do samego Netlixa, zapewne jak każdy z was, skorzystałem z bezpłatnego miesiąca, aby wypróbować ofertę. Po tym czasie jednak zrezygnowałem z subskrybuj i powróciłem dopiero po ponad roku, aby spróbować ponownie i tak ten romans trwa już kilka miesięcy. Wielu moich znajomych narzeka, że Netlfix nie oferuje dużej ilości filmów, ale mi to zupełnie nie przeszkadza. Wadą jest brak nowości, ale chyba tego nie trzeba tłumaczyć. Ostatnio nawet wypadło kilka filmów z oferty, czym w ogóle się nie przejąłem. Seriale to jest właśnie potęga tego serwisu. Oprócz własnych produkcji, których jest masa, a ich realizacja jest na takim poziomie, że głowa mała, to znajdziemy tu wiele kultowych “tasiemców”. Netflix to idealne miejsce, kiedy chcesz od nowa zacząć przygodę z ulubionym serialem, w moim przypadku jest to ostatnio “Różowe lata 70.”. W ofercie znajduje się też wiele seriali dokumentalnych oraz wielu innych kategorii, a więc paleta jest bardzo szeroka i rozrasta się z każdym kolejnym miesiącem. Szczerze, pogubiłem się już jakich gatunkach pisać, ponieważ zaczynając jeden wątek, od razu na myśl przychodzą mi dwa inne. Dla stałych bywalców biblioteki Netflixa będzie to zrozumiałe, a kto jeszcze tam nie był, też w pewnym momencie się zgubi i będzie chciał obejrzeć wszystko na raz.
Własne produkcje Netflixa to jest potęga i główny czynnik napędowy serwisu. O tych serialach mówi się wszędzie, a największe tytuły to już ikony współczesnej popkultury. Wystarczy wymienić tylko dwa tytuły: House od Cards i Stranger Things. Bez Kevina Spacey’a to raczej nie będzie już to samo i ten mroczny klimat, który towarzyszył jego osobie. W sumie to by się zgadzało, ale zostawmy afery w spokoju.
Podoba mi się również to, że oprócz ogólnoświatowych, anglojęzycznych produkcji, Netflix nie zamyka się na rynki i języki lokalne. Przytoczę tu dwa przykłady: Suborra o działaniach rzymskiego półświatka oraz Marsylia o życiu politycznym w tym przepięknym, francuskim kurorcie. O serialach mógłbym pisać jeszcze godzinami, z resztą jak wielu z was. Uważam, że obecnie seriale stały się też modne i pod wieloma względami wygrywają z filmami. Być może jest inaczej, zapewne się nie znam. Największym jednak atutem jest niezawodność Netflixa. Działa bez zająknięcia w przeglądarce, na telewizorze oraz jako aplikacja mobilna. Stoi za tym szereg ludzi oraz własne rozwiązania technologiczne, które były budowane przez inżynierów od podstaw i dlatego dostosowane są do działania serwisu. Na koniec nie można nie wspomnieć o możliwości zapisania poszczególnych odcinków w pamięci smartfonu. Pozwala to na oszczędność danych oraz spokojne oglądanie seriali podczas podróży.

Dodaj komentarz