Kierunki przyszłości
Kierunki informatyczne na uczelniach wyższych od lat cieszą się ogromną popularnością, są wręcz oblegane przez fascynatów programowania gotowych na rozwój swoich umiejętności. Jest to kierunek ciekawy i stwarzający ogrom perspektyw po ukończeniu uczelni, a także w trakcie trwania kształcenia. Droga edukacji takich kierunków stawia imponujące wymagania młodym informatykom. Szeroki program studiów gwarantuje rozwinięcie zdolności programowania w wielu językach informatycznych. Podstawa do zaliczenia poszczególnych przedmiotów są projekty, które muszą być od początku inicjatywą studenta.
Zaangażowanie i chęć rozwoju
Młodzi ludzie różnie podchodzą do zaliczeń projektów – jedni robią to na podstawowych językach, nie rzadko wykorzystując pomysły innych. Znaną metodą jest szukanie inspiracji na zagranicznych portalach i przedstawianie je jako swoje. Chodzi o to, żeby bez wysiłku mieć coś z głowy. Ale są tez ci, którzy maja prawdziwe ambicje. Są to najczęściej studenci cisi i z wyjątkowymi pomysłami. Często nie mają siły przebicia do obronienia swoich projektów, przez co na ich braku pewności siebie autoprezentacja traci na sile. Czy naprawdę tak musi być, czy mistrze muszą być cisi? Co, gdyby mieli pełną niezależność?
Czy nowe technologie to droga rozwoju dla młodych programistów?
Przykładowo, żeby zaliczyć przedmiot Zarządzanie projektami, student ma za zadanie zaprojektować aplikacje. Finalnie, przedstawiane projekty są różne, od aplikacji po kodowanie wartości odżywczych przez skaner, po aplikacje budzące podziw wykształconych programistów, specjalizujących się w nowych technologiach. Większość studentów posługując się podstawowym językiem kodowania stworzyła aplikacje do gry na zasadzie kółko-krzyżyk. Zaliczone? Zaliczone. Jednak jest też jeden projekt, należący do rocznikowego Einsteina, małomównego i zdolnego, który budziłby ogromne zainteresowanie. Ma w rękawie asa, który zapewniłby mu zaistnienie na rynku IT. Jego aplikacja jednak wymaga nawiązania współpracy z dobrze prosperującymi firmami outsourcingowymi, wykupienia odpowiednich licencji Google i szeregu innych rzeczy, które wymagają co prawda nakładu pieniężnego, ale zwróciłoby się to w ciągu kilku miesięcy. Jego prezentacja natomiast jest nikła, znika w tłumie, nikt nie zwraca na nią uwagi.
Czy tak naprawdę musi być?
Kiedy młodzi mistrzowie wyjdą z cienia, broniąc swoich projektów, kiedy pójdą na całość? Niech w końcu młody talent się obroni, zaistnieje pewnie na rynku na IT. Jak zakończyłaby się ta historia, gdyby ten student nie był uzależniony od oceny, gdyby wziął kredyt na doprowadzenie sprawy do końca i wcielił go w życie? Może dzisiaj wszyscy mieliby jego aplikacje na telefonie, a sklep play na androidzie wyświetlałby ją jako proponowaną. Mam nadzieję, że kiedyś taki stan rzeczy będzie nie tylko przypuszczeniem, ale normą.